Stało się! Dwa tygodnie po oficjalnej premierze, pierwszy tom mangi „Drifters” nareszcie w mojej kolekcji! Warto było czekać. Odsyłam do recenzji, bo aż mnie palce świerzbiły, co by tu napisać.
Nie ma nic przyjemniejszego, niż mieć w ręce mangę, nad którą spędziło się trochę czasu tłumacząc ją i czytając. „Drifters” od pana Kouty zadebiutował w 2009 roku w magazynie „Young King Ours”. Nie od razu zyskała na popularności. Ten proces był długi i powolny tak samo, jak ukazywanie się kolejnych rozdziałów. Mamy połowę 2016 roku, a do tej pory ukazało się pięć tomów w Japonii (59 rozdziałów) i pierwszy tom w Polsce. Panie Kouta, ja kiedyś Pana uduszę…