Samica karalucha żyjąca w stadzie z innymi samicami ma większą szansę na szybsze doczekanie się potomstwa. Do takich wniosków doszli badacze z uniwersytetu w Hokkaido, którzy tłumaczą, jak to możliwe, że te znienawidzone przez nas owady przetrwały setki milionów lat.
Za przykład posłużyła przybyszka amerykańska, która występuje, na szczęście rzadko (potrafi latać), w Polsce. Kapsułki jajowe1 trzech reprezentantek tej odmiany karaczana uformowały się szybciej, niż w przypadku oddzielenia samic od siebie.
To utwierdza w przekonaniu, że większa ilość samic pozytywnie wpływa na ekosystem swojego gatunku dbając o kolonię. Tego efektu nie jest w stanie zapewnić w pojedynkę samica. Jest to swego rodzaju pro rozwojowe zachowanie społeczne, które ma na celu zapewnienie potomstwa. Podobne cechy przejawiają termity.
W stadzie zamieszkałym przez piętnaście samic przez ponad trzy lata zauważono wyraźną poprawę i prędkość rozwoju kapsułek jajowych.
„Zaobserwowaliśmy, że formowanie się kapsułek jest sprawniejsze, gdy samice rozpoznają się antenkami, które służą im za zmysł smaku i powonienia” – powiedział doktorant Ko Kato.
Poparciem tezy była obserwacja grupy samic karaluchów bez antenek bądź z ich uszkodzeniem, kiedy to bodźce są słabiej odbierane. W tym przypadku gotowość samicy na jaja był zauważalnie wolniejszy.
Zbadano również rozwój kapsułki w parze z bezpłodnym samcem. Obserwacje także wskazały na jej wyraźnie wolniejsze tworzenie, niż w przypadku samiczej grupie.
Problem z karaluchami jest globalny, ale jak przyznali naukowcy, eliminacja samic może nie wystarczyć, ponieważ istnieją karaluchy z możliwością partenogenezy – rozmnażania bezpłciowego.
Źródło: Japan.Times.co.jp
1 Ooteka – kapsułka jajowa, która stanowi zewnętrzną warstwę ochronną m.in. dla rozwijających się karaczanów. Substancja ta twardnieje pod wpływem kontaktu z powietrzem.