W piątek rzeka Kuzuryu w Sakai w prefekturze Fukui, wyrzuciła na brzeg ciało wstępnie zidentyfikowane jako dziecięce w wieku kilku lat. Wczoraj policja ogłosiła, że badanie DNA wykazało, iż topielcem jest trzyletni Ren Tanaka, którego zaginięcie zgłosił ojciec 9 grudnia zeszłego roku.

W piątek około 9:50 czasu lokalnego miejscowy rybak zgłosił policji obiekt przy rzece w zaroślach, który wyglądał na zwłoki dziecka. Trzylatek miał na sobie długą, zieloną kurtkę z kapturem, długie spodnie i trampki, co pasowało do opisu zaginionego ponad miesiąc wcześniej chłopca.
Na ciele nie dopatrzono się obrażeń zewnętrznych, a całe zajście było nieszczęśliwym wypadkiem, w wyniku którego chłopiec zmarł albo przez utonięcie, albo przez hipotermię.
Dramat rodziny Tanakich rozegrał się w niedzielę, 9 grudnia 2017 roku około 14:00. Ryoji Tanaka wraz z synem, Renem, podjechał pod biuro, gdzie na tamtejszym parkingu zostawił samochód i zapiętego pasami trzylatka, siedzącego na przednim fotelu pasażera. Nie było go około 10 minut. Jak przyznał policji, nie zamknął samochodu. Dalej są już przypuszczenia.
Chłopiec odpiął pasy, otworzył drzwi i poszedł w kierunku rzeki, która płynie blisko parkingu. Sam parking nie jest zabezpieczony przez barierki. Tego dnia padał rzęsisty deszcz, który spotęgował nurt rzeki. Ta nie dała szans trzylatkowi i porwała go. Prawdopodobnie chłopczyk poślizgnął się i 35 kilometrów dalej, ponad miesiąc później, odnalazło się jego ciało.
Załamany ojciec wypowiedział tylko: „Ubolewam, że nie zdołałem mu pomóc. Nie chciałem, by w ten sposób wrócił do domu”.
Poniżej reportaż z wiadomości ANN News.
Źródło: Japan Today